19 sierpnia 2014

Katastrofalne skutki zakażenia szpitalnego [08.2014r.]

W 2009 roku kancelaria BFP, działając w imieniu poszkodowanej pacjentki wniosła przeciwko jednemu ze śląskich szpitali pozew, domagając się zadośćuczynienia, odszkodowania i renty w związku z przebiegiem jej leczenia w tej uniwersyteckiej placówce.

W 2009 roku kancelaria BFP, działając w imieniu poszkodowanej pacjentki wniosła przeciwko jednemu ze śląskich szpitali pozew, domagając się zadośćuczynienia, odszkodowania i renty w związku z przebiegiem jej leczenia w tej uniwersyteckiej placówce.

51-letnia pacjentka w maju 2008 roku źle się poczuła, cierpła jej prawa ręka i prawa noga, miała zawroty głowy, niskie ciśnienie, zaczęła też nieco wolniej mówić – mówienie przychodziło jej z trudem.  Ostatecznie trafiła do szpitala na pododdział udarowy z podejrzeniem  udaru mózgu. Po wykonanych badaniach obrazowych, które wykazały niewielkie zmiany w prawej półkuli mózgowej, powódka została poddana obserwacji. Po kilku dniach stwierdzono u niej gronkowcowe zakażenie szpitalne, rozwinęła się sepsa, pacjentka  straciła przytomność - nie odzyskała jej następnie przez miesiąc.Doszło do rozległych odleżyn.

Badanie bakteriologiczne potwierdziło występowanie bakterii Staphylococcus aureus. Stan powódki pogarszał się z dnia na dzień, wkrótce stwierdzono u powódki ropne gronkowcowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i posocznicę gronkowcową. W kolejnych dniach doszło do migotania komór - wystąpiła konieczność reanimacji. Na podstawie badania UKG rozpoznano też ostre zapalenie wsierdzia spowodowane zakażeniem. Powódkę konsultowano internistycznie, kardiologicznie, kardiochirurgicznie, pomimo wskazań do leczenia operacyjnego serca, ze względu na ciężki stan zdrowia, nie zakwalifikowano powódki do operacji. Skrajnie ciężki  stan zdrowia powódki trwał około 2,5 miesiąca.

Cały czas usiłowano leczyć zakażenie gronkowcem oraz sepsę, a leczenie schorzeń spowodowanych w pozwanym szpitalu znacznie utrudniało lub nawet uniemożliwiało prowadzenie leczenia lekkiego udaru mózgu, który był przyczyną obecności powódki w szpitalu.

Nienależyta staranność personelu medycznego, zwłoka w udzieleniu świadczeń, działanie bez skutecznej zgody (wina anonimowa) oraz zaniedbania samej strony pozwanej w zakresie zapewnienia powódce bezpieczeństwa pobytu (wina organizacyjna) zdaniem strony powodowej doprowadziły do wyrządzenia powódce szkody na osobie, która to szkoda nie pozostawała w żadnym związku z początkowym stanem zdrowia powódki i pierwotnym celem jej hospitalizacji.

Powódka przez wiele miesięcy walczyła o życie i doznała trwałego uszczerbku na zdrowiu. Po wypisaniu ze szpitala, u powódki nadal utrzymywała się afazja mieszana (zaburzenie funkcji językowych) znacznego stopnia oraz głęboki czterokończynowy niedowład (paraliż). Powódka mówiła niewyraźnie, czasami jej wypowiedzi były nielogiczne, miała problem z formułowanie myśli. Powódka cierpiała na stany depresyjne oraz zespół otępienia.

Powódka zmarła w toku postępowania przed sądem I intencji, a w jej miejsce w proces wstąpili członkowie najbliższej rodziny.

W dniu 18 sierpnia 2014 roku zapadł wyrok I instancji, w którym Sąd uznał zasadność zarzutów strony powodowej, reprezentowanej przez mec. Jolantę Budzowską i mec. Karolinę Kolary, i zasądził na rzecz powodów łącznie ponad 230.000,00 tys. zadośćuczynienia i odszkodowania (plus odsetki ustawowe za czas trwania procesu – ok. 143.000 zł.) oraz skapitalizowaną rentę w kwocie ponad 109.000,00 zł. z ustawowymi odsetkami.   W ustnym uzasadnieniu Sąd przyjął, za 4 opiniami biegłych z instytutów naukowo-medycznych, reprezentujących takie dziedziny nauki medycznej, jak zakażenia szpitalne, bakteriologia i epidemiologia, że w szpitalu doszło do niezapewnienia pacjentce bezpieczeństwa pobytu.

Strona powodowa udowodniła, że:

- stan sanitarno – epidemiologicznego szpitala, stwierdzony przez Państwową Inspekcję Sanitarną, był nieprawidłowy,

- personel strony pozwanej „miał problemy” z prawidłowym stosowaniem obowiązujących zasad zapobiegania zakażeniom – czego skutkiem mogło być zwiększenie ryzyka zakażeń. Biegli stwierdzili, że posiadanie przez szpital jakichkolwiek akredytacji nie wpływa na taką ich ocenę, jako że „wydaje się, że niektóre osoby z personelu mogły stosować właściwe zasady postępowania podczas audytów, a potem powracać do swoich błędnych przyzwyczajeń”,

- nieprawidłowo  diagnozowano zakażenie i nieprawidłowo je leczono,

- za ciężki stan zdrowia i komplikacje w leczeniu poszkodowanej pacjentki odpowiada nie niewielki udar, z jakim zgłosiła się do szpitala, a zakażenie szpitalne, za które winę ponosi pozwany szpital.

Wyrok jest nieprawomocny.

Inne wygrane sprawy